Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Przeczytałam książkę, o której zewsząd słychać było głosy, że to powieść o młodzieży i dla młodzieży. A ja się skusiłam, bo zwyczajnie uwiodła mnie informacja, że to powieść o amerykańskim południu, Tennessee, gdzie w zapadłej mieścinie trójka przyjaciół kończy szkołę średnią i trapią ją egzystencjalne dylematy, jak pokierować dalej swoim życiem.
Zapewne szum o tej książce byłby mniejszy, gdyby problemy nastolatków były typowymi problemami z jakimi młodzież boryka się w stosownym dla niej wieku. Jednak tutaj autor obrał trochę inną drogę. Jego bohaterowie, Lydia, Dill i Travis, z powodów rodzinnych stają się outsiderami w swoim środowisku. Wszak nie od dziś wiadomo, że dowartościowanie się w oczach znajomych dręczeniem innych, upokarzanie i na koniec odrzucenie, to przepis na wyłonienie samców i samice alfa.
Jeff Zentner nie epatuje krwistymi sytuacjami, nie powoduje przyśpieszenia akcji i jej nagłych zwrotów. Całą uwagę skupia na trójce przyjaciół. Autor mocno psychologizuje, rozbiera na czynniki pierwsze problemy, z jakimi przychodzi im się zmagać, przy okazji kreśląc rodzinne tło, z jakiego pochodzą i dając gotową odpowiedź na niezadane pytania.
Mimo wielu trafnych spostrzeżeń autora, egzystencjalnych problemów bohaterów i wyraźny podział na lidera i słuchaczy w tej trzyosobowej grupie, książka nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Drażniła dziewczyna, nie za bardzo rozumiałam Dilla, odtrącającego wciąż wyciąganą do niego dłoń, że nie wspomnę ich rodziców, kompletnie nie z tego świata. To Travis zdobył moją sympatię i przeżyłam późniejszą jego sytuację.
Każda powieść ma swoją grupę docelową. „Król węży” najwyraźniej nie był adresowany do mnie 😉
//