Lubię jesień i niekoniecznie musi być to ta słynna złota polska. Szaruga, deszcz i wiatr też mają swój urok, pod warunkiem, że nie trzeba wychodzić na zewnątrz. Ale nie o swoich pogodowych preferencjach chcę napisać, a o niezłych listopadowych nowościach. Jest się z czego cieszyć, bo grudzień to już tylko czas bilansów, rekapitulacji i innych podsumowań. A zatem:
- Noc – Bernard Minier
- Adres nieznany – Lee Child
- Krew – Bartosz Szczygielski
- Artemis – Andy Weir
- Dziedzictwo Karny – Herbjorg Wassmo
- Jak zawsze – Zygmunt Miłoszewski
- Park morderców – Jonas Winner
I z tym optymistycznym zestawieniem, czekam na listopad.