Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Pierwsze recenzje donoszą, że „Perfekcyjna dziewczyna”, że to thriller psychologiczny. Nie sposób się nie zgodzić. Psychologiczne nicowanie bohaterów ma tu bowiem miejsce bez znieczulenia. Jedno też z całą pewnością mogę powiedzieć: „Perfekcyjna dziewczyna” dostarczyła mi mnóstwo różnorakich emocji i nieźle wyszło jej stopniowanie napięcia.
Książka zaczyna się mocnym akordem. W Bristolu, w miejscowym kościele para nastolatków gra koncert fortepianowy na cztery ręce. Koncert ten przerywa wtargnięcie mężczyzny, który oskarża pianistkę o morderstwo i zapowiada, czy może raczej przepowiada inną zbrodnię. Tak zaczyna się „Perfekcyjna dziewczyna”, a później jest jeszcze bardziej interesująco.
Z całą pewnością autorce nie można zarzucić potraktowania lekko tej dramatycznej historii. Od momentu koncertu finałowego po przepowiedzianą śmierć matki bohaterki upłyną raptem niecałe dwie doby. Narracja poprowadzona jest przez siedem osób, ale w sposób bardzo kameralny i niemal intymny. Jedna dramatyczna historia ewoluuje w nieprzewidziany i, wydaje się, niekontrolowany sposób. Opowieści tych paru osób, które to samo zdarzenie widzą ze swojej perspektywy, obrastają w osobiste wątki poboczne, wcale nie mniej interesujące i również dramatyczne.Taki właśnie sposób narracji, niedopowiedzenia i permanentny niepokój, tworzą specyficzny i wcale nie tak oczywisty klimat powieści. To klasyczny dramat rodzinny, rozpisany na kilka głosów z nieoczywistym finałem.
Jeśli ktoś szuka wartkiej i zmieniającej się jak w kalejdoskopie akcji, odradzam. Ale jeśli kameralna atmosfera, powoli narastające napięcie, uwieńczone ciekawym finałem, to klimaty, jakie lubicie, to zachęcam. Warto.
//