Koniec roku to wszechobecne bilanse, zestawienia i inne rekapitulacje. Moje podsumowanie wypada podobnie jak w latach poprzednich. Otóż nie zwiększyłam tempa czytania, wciąż kocham kryminały i sensacje, nie pogardzę jednakowoż literaturą faktu i obyczajówką. Aby nie wyszło zbyt monotonnie, pokusiłam się o zwizualizowanie podsumowania za 2017. Nie przyniesie ono żadnych rewolucyjnych wniosków, albowiem lubuję się w stałości i obce mi są jakieś spektakularne rewolucje. Ale zdecydowanie milej będzie patrzeć na te dane 😉
Otóż książek w 2017 przeczytałam w sumie 82. Kryminałów i powieści obyczajowych po równo: po 37. A reportaży i literatury faktu tylko 8. Jeśli chodzi o polski akcent w tym skromnym zestawieniu, to spośród tych 82 książek, 16 było autorstwa polskich pisarzy.
Dla zilustrowania tych sensacyjnych danych zrobiłam obrazeczek 😉
Jako że mój blog kończy niedługo 8 lat, warto może zrobić takie oto podsumowanie. Wynika z niego, że nie czytam raczej na wyścigi i starannie trzymam się z góry upatrzonych pozycji 😉
I tym oto, innym nieco, niż zwykle, podsumowaniem biorę moje nieprzeczytane książki pod pachę i żegnam bez specjalnego bólu 2017, życząc sobie i Wam najlepszego 2018 roku 🙂
P.S
A styczeń 2018 zapowiada się dobrze:
- Cienie – Wojciech Chmielarz
- Martwa cisza – Sarah A. Denzil
- Dziedzictwo Karny – Herbjorg Wassmo
- Noc – Bernard Minier
- Burza – Steve Sem-Sandberg