Tłumaczenie: Dorota Konowrocka-Sawa
„Patrioci” jak tytuł wskazuje, miał być o patriotach. Oraz o miłości, zdradzie i wielopokoleniowej rodzinie. Krasikov czyni bohaterami swojej powieści amerykańskich Żydów, rozpoczynając tę epopeję w latach 30 XX wieku, a kończąc w roku 2008. I owszem pisarce udało się upchać na niemal 700 stronach dzieje ludzi, o których wiele można powiedzieć, tylko nie to, że byli tytułowymi patriotami w rozumieniu takim, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.
Oto Florence Fein, młoda amerykańska Żydówka, na przekór rodzinie wyjeżdża z rodzinnej Ameryki do młodego stażem, ale starego terrorem Związku Radzieckiego, by budować tam swoją przyszłość. Florence i wielu młodych ludzi o podobnych poglądach, zafascynowanych Marksem, Leninem i Stalinem, chcą być bliżej wyimaginowanej wolności, budować sprawiedliwość bez podziałów klasowych, masowo więc zaludniają Moskwę, komunałki, a później słynną Łubiankę, by na koniec wylądować w łagrach.
Historia rodziny Florence Fein i jej znajomych opleciona została wszelkimi możliwymi wydarzeniami historycznymi, jakie na przestrzeni niemal ośmiu dekad dokonały się na świecie, tyle, że w książce są one ledwie zasygnalizowane. Sana Krasikov skupia się bowiem na ckliwych i rzewnych romansach oraz długich i nudnych rozmowach bohaterów. Dwa plany czasowe, więc trzeba wiele samozaparcia, by przedrzeć się przez jałowe sceny i niewiarygodnych lub nijakich bohaterów.
Wydawać by się mogło, że Sana Krasikov, Ukrainka z urodzenia, mieszkająca również w Gruzji, poradzi sobie bez problemu z tak obszernym materiałem. Okazało się, że jednak nie, nie dała rady i napisała taką sobie, słabą obyczajówkę, ocierającą się o romans, z bohaterami, których nie da się w żaden sposób polubić, w interesujących okolicznościach historycznych, którym nie sprostała.
Słaba.
//