Historię II Wojny Światowej, genezę jej wybuchu, ogrom tragedii oraz całą i sprawną maszynerię, jaką można wymyślić, by unicestwić człowieka, znamy. Ale w tamtych czasach istniały też, powołane przez najwyższych niemieckich oficjeli, instytucje takie jak Lebensborn, o których, tak, wiemy, że były. Wydaje się jednak, że dzisiaj już chyba tylko historycy zgłębiający ów temat, są w stanie powiedzieć, jak bardzo zbrodnicza to była organizacja.
I oto Piotr Adamczyk, przeprowadzając drobiazgowy i godny uwagi reaserch na temat Lebensbornu w nazistowskich Niemczech i na okupowanych terenach Europy, stworzył powieść, której akcję i jej bohaterów poznajemy ze strony, mniej dla nas znanej. To opowieść o przeciętnej niemieckiej młodzieży lat 30 XX wieku, kiedy Hitler dochodzi do władzy, a narodowy nacjonalizm ma się coraz lepiej. Wejrzymy w typowo młodzieńcze miłości, zauroczenia i wiarę w przedstawianą świetlaną przyszłość i beztroskę, wspólnie przechodząc przez wojenne miasta Niemiec i Polski.
Autor w „Fermie blond” idzie jeszcze dalej, oto bohaterowie powieści są postaciami autentycznymi, jak choćby nadworny malarz III Rzeszy – Adolf Ziegler. To wokół niego i jego rozlicznych talentów, począwszy od kiepskiego malowania, po intrygi, grabież najcenniejszych europejskich zbiorów dzieł sztuki, czy miłostek do młodych dziewczyn, toczyć się będzie akcja. Nie umknie nam interesujący wątek kryminalny, czy inicjatywa powołania instytucji Źródła Życia z pełnym wglądem w jej funkcjonowanie. Atutem są dwa plany czasowe, ten wojenny i dzisiejszy, a potomkowie bohaterów czasów wojennych, szukać będą swoich korzeni w Polsce, w Łodzi. W tle zaś pojawi się oferta gigantycznej fortuny za obrazy słynnych malarzy i podobnie jak wówczas, miłości i zazdrości marszowym krokiem, ramię w ramię kroczyć będą.
I jeszcze jedno, „Ferma blond” to świetnie nakreślona epoka i czas Berlina i Monachium przed i w czasie wojny. Znakomicie przedstawiony czas produkcji czysto rasowego społeczeństwa, którego ślady prowadzą do Łodzi. I mimo że kołem zamachowym wszelkiego zła okażą się mężczyźni, to właśnie kobiety, uprzedmiotowione, staną się siłą zdolną do wygrania wielu potyczek, nie tylko tych łóżkowych.
Czytajcie. Warto.
Jane Doe z offu 