Tłumaczenie: Zbigniew Obniski
Alfred Lansing we wstępie podkreśla, że zdarzenia opisane w jego książce są prawdziwe. Gdyby nie solidna bibliografia, z której autor korzystał, niezwykły czas wyprawy i 28 osobowa załoga z sir Ernestem Shackletonem na czele oraz to wszystko, co przydarzyło się niedoszłym zdobywcom Antarktyki, można by rzec, że to nie działo się na prawdę.
Rok 1914 i rozpoczęcie I Wojny Światowej stawia pod znakiem zapytania wyprawę na biegun południowy. Zaangażowano znaczne środki finansowe, przeprowadzono nabór odpowiednich ludzi, skompletowano sprzęt, przygotowano i zmodyfikowano dalekomorski statek Endurance. Imperialna Transantarktyczna Ekspedycja dostaje zielone światło od samego Pierwszego Lorda Admiralicji, Winstona Churchilla. Celem jest przejście Antarktydy trasą od morza Weddella do Morza Rossa. Plan śmiały i ambitny, ludzie mądrze dobrani, mnóstwo sprzętu i odpowiedniego jedzenia oraz on, Ernest Shackleton, znakomity i charyzmatyczny dowódca.
I tak, we wrześniu 1914 rozpoczyna się 19 miesięczna odyseja załogi Endurance, której początek nie zapowiadał tak dramatycznych dni i miesięcy. Statek, uwięziony na długie miesiące w lodowym paku, jest systematycznie miażdżony potężnymi krami. By ratować życie, załoga niemal w ostatniej chwili wyładowuje z Endurance wszystko, co pomoże przeżyć w tych ekstremalnych warunkach i powoli pieszo ciągnąc trzy łodzie ratunkowe wypełnione dobytkiem, oddala się od tonącego statku. I nagle okazuje się, że wyprawa mająca dać wszystkim sławę i chwałę zdobywców południowego bieguna, przekształca się w walkę o przeżycie. Nie sposób tutaj opisać, jakiej gehenny doświadczyła załoga statku, walcząc z oceanem, wichurami, potężnym mrozem, głodem i odmrożeniami.
Udało się, nikt nie zginął, ale jak wielkim to kosztem, bohaterstwem i brawurą zostało okupione, nie zdradzę, zachęcając gorąco do lektury.
„Dla naukowych odkryć dajcie mi Scotta, dla prędkości i sprawności dajcie mi Amundsena, ale gdy nastąpi katastrofa i stracicie wszelką nadzieję, padnijcie na kolana i módlcie się o Shackletona”, tak zdobywca Mount Everestu, Edmund Hillary powiedział o wielkich eksploratorach planety. I to jest kwintesencja wszystkiego, o czym przeczytacie w „Antarktycznej podróży”.
Koniecznie.