Trzeci z cyklu kryminał retro o Zofii Szczupaczyńskiej i XIX-wiecznym Krakowie, autorstwa Maryli Szymiczkowej, wymyślonej przez Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, ma się całkiem dobrze. Nie twierdzę, że jest to lektura uzależniająca, ale miło jest poczytać o krakowskim fin de siecl, seansach spirytystycznych i dekadencji, gdzie postaci autentyczne spotykają bohaterów fikcyjnych. Mamy zatem zbrodnię niemal doskonałą, która wydarzyła się w trakcie seansu spirytystycznego. Przypadek chciał, że brała w nim udział nasza Zofia Szczupaczyńska i TEN Stanisław Przybyszewski. Taka przyjemna kombinacja daje kawałek wciągającej lektury.
Historia seansu w Domu Egipskim wydarzyła się pod koniec 1898 roku. Wydawałoby się, że sam fakt kontaktów z zaświatami jest wydarzeniem wystarczająco emocjonującym. A tymczasem jeden z uczestników seansu umarł gwałtowną śmiercią. I zapewne dochodzenie rozwinęłoby się zgodnie z regułami policyjnej gry, gdyby nie profesorowa Szczupaczyńska: amatorka zagadek detektywistycznych. Wzięła ona bowiem sprawy w swoje ręce, dusząc w zarodku skandal towarzyski i doprowadzając do wykrycia sprawcy.
Zbrodnia, jak i śledztwo prowadzone przez Zofię Szczupaczyńską, stają się dobrą okazją do wycieczki po krakowskich uliczkach i kamienicach końca XIX wieku oraz zanurzenia się w świat ówczesnej bohemy. Mamy też próbkę atmosfery konserwatywnego Krakowa i przekonujemy się, z jakim trudem jego mieszkańcy akceptują innowacje mające wpływ na ich życie. Nie bez znaczenia jest też ironia i humor, nieobcy bohaterom książki.
Warto.
A tutaj recenzje poprzednich książek z Zofią Szczupaczyńską: