„Król” mnie zachwycił. I oto po dwóch latach od jego premiery, jest kontynuacja – „Królestwo” i też mnie zachwyciło. Nie przeżywałam czarnowidztwa znawców, którym „Król” się nie podobał, a także marudzeniom, że autor nie sprosta kontynuacji. Książkę przeczytałam i mówię sobie, jaka ona jest dobra.
Oto bohaterowie z poprzedniej powieści, grający pierwsze skrzypce: Ryfka Kij, Dawid Szapiro – syn Jakuba i sam Jakub Szapiro. Każda z nich ma do wypełnienia swoją osobistą misję życia, ale tylko Jakub, upadły Król Warszawy, staje się milczącym cieniem samego siebie, epicentrum, wokół którego toczyć się będą wydarzenia o kluczowym znaczeniu dla pozostałych. Oraz galeria ważnych i mniej ważnych postaci, które w Warszawie w czasie okupacji niemieckiej, zrobią wszystko, by przeżyć. Warszawa gangsterska, pełna alkoholu i narkotyków, Warszawa pięknych i bogatych, brzydkich i biednych odchodzi w przeszłość. Królestwo Jakuba Szapiry rozpada się, a środek ciężkości przesuwa się w stronę kobiet, które dostaną jedną z najważniejszych ról tamtego czasu.
„Królestwo” to opowieść o warszawskim getcie i Zagładzie, i o miłości. O sytuacji Żydów w tych tragicznych czasach, widzianych oczami zainteresowanych. Bez znieczulenia i bogoojczyźnianej frazy przedstawia sytuację Żydów, zasymilowanych, niezasymilowanych, bogatych i biednych, w Polsce Polaków, dyszących nienawiścią i chęcią odwetu za rzeczywiste i wyimaginowane upokorzenia. Niezwykłe i przemawiające do wyobraźni stają się nocne wędrówki Ryfki po ruinach miasta, nieprzeciętna zapobiegliwość i umiejętność przetrwania w tak ekstremalnych warunkach. To historia o miłości kobiet do jednego mężczyzny i mężczyzny do jednej kobiety. To wiwisekcja rodziny, która skazana na sukces, traci wszystko.
Piękna powieść. Czytajcie.