Gambit – Maciej Siembieda

Lubię powieści szpiegowskie, walki wywiadów z finezyjną i niekiedy brutalną grą wywiadowni. Bo tak się też składa, że tego typu książki piszą często byli agenci. Weźmy chociażby takiego Fredericka Forsytha, Johna le Carre, czy Vincenta V. Severskiego. I oto „Gambit” Macieja Siembiedy, napisany przez „cywila”, w większości oparty na faktach, rozsiada się wśród szpiegów i agentów.

Powieść rozpisana na kilka dekad, swoim zasięgiem obejmuje lata trzydzieste XX wieku, czas II wojny światowej, okres zimnej wojny i lata po nim. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat Europa przechodzi niezwykłą metamorfozę, do której walnie przyczyniają się agencje wywiadowcze niemal wszystkich krajów, z USA na czele. Tylko bohaterowie „Gambitu” wciąż pozostają ci sami, coraz starsi, doświadczeni przez życie, wciąż zmagają się z przeszłością i sprawami, których nie udało się zakończyć, wyjaśnić i pomścić.

Wanda Kuryło to fikcyjna, ale centralna postać „Gambitu”, wokół której dzieje się cała historia. W dużej mierze są to wydarzenia prawdziwe, w których pojawiają się i odgrywają istotną rolę postaci historyczne, prawdziwe i tragiczne, tacy jak bracia Ostrowscy, Leon Niemczyk, Ian Flaming, czy Witold Pilecki. Mnóstwo interesujących historycznych wątków, tych znanych i tych nieznanych. Lekcja historii w miarę atrakcyjnym opakowaniu, w którym wątek nieszczęśliwej miłości jest jednym z istotnych, determinujących następujące po sobie wydarzenia.

„Gambit” jest pierwszą czytaną przeze mnie książką Macieja Siembiedy. I jeśli mam być szczera, to zapewne ostatnią. Bo wbrew powszechnym peanom na cześć tej powieści, mnie się średnio podobała. Zdecydowanie słaba jest część obejmująca historię II Wojny Światowej, a szczególnie sama Wanda Kuryło. Osoba, która przez przypadek staje się agentem kilku wywiadowni, nie porywa charyzmą, nie błyszczy intelektem, wciąż zadziwia naiwnością i zbytnią wiarą w słowo mówione i zasłyszane… jak na szpiega. Zbyt dużo wątków, wydarzeń historycznych upakowanych w jednej książce. Bohaterowie nudni, bez właściwości, rozgadani, ponad miarę, szczególnie szpiedzy płci obojga. Ale za to bracia Ostrowscy i ich historia, szczególnie ta dotycząca Jerzego, to prawdziwa perełka i żałuję, że to nie on był centralną postacią, niechby nawet lekko podkoloryzowaną.

I tak się sprawa ma z tym „Gambitem”.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s