
Niełatwo w dzisiejszych czasach być 30 letnim facetem z długiem 60 000 zł. Facetem, który przyjechał do Warszawy z prowincji i niczego nie zdobył, oprócz legionu dłużników. Ciężko być Marcinem Małysem, który miał zagwarantowane 300 000 zł, z naciskiem na miał. Tak rozpoczyna się opowieść o rodzinie Małysów, sięgająca siermiężnych lat głębokiego PRL-u, po kolorowe, pełne dóbr konsumpcyjnych i intelektualnych czasy XXI wieku.
Historię rodziny Małysów poznamy z relacji ojca Jana i syna Marcina. Oto wczesne lata 90 XX wieku. Polska otwiera się na zachód, na ulicach królują „szczęki i łóżka”, a bazary po brzegi wypełnione są wszelkim dobrem sprowadzonym z zachodu Europy. W takich klimatach tata Jan znakomicie się odnajduje, powoli wyrastając na poważnego biznesmena. Rodzina Małysów staje się zamożna, czerpiąc pełnymi garściami z gromadzonych dóbr, zadając szyku rodzinie i znajomym, po cichu kpiąc z tych, którzy nie potrafią zadbać o siebie i najbliższych.
„Taśmy rodzinne” to bardzo dobrze opowiedziana historia polskiej transformacji lat 90 ubiegłego wieku. O powstających i niknących fortunach, o niebywałym, nienasyconym konsumpcjoniźmie i rodzinach nie umiejących sprostać ciągłym wyzwaniom. To smutna i dramatyczna historia Małysów, której dysfunkcyjność i przemoc domowa, przechodzi z pokolenia na pokolenie, łamiąc najsłabszych członków rodziny.
Bardzo dobra. Czytajcie.