
Miami na Florydzie i posiadłość nieżyjącego bossa narkotykowego, Pablo Escobara. To tam, być może, ukrył 25 milionów dolarów w sztabkach złota. Na ten samotny i sprytnie ukryty skarb zasadzają się gangi, słusznie wietrząc obfity łup. Do wyścigu staje zaprawiony w bojach południowoamerykański gangster, mając za przeciwnika niemieckiego psychopatycznego mordercę, gustującego w wymyślnych torturach. Posiadłość zamieszkuje wynajęta, piękna, młoda dziewczyna, która swoją dramatyczną przeszłością mogłaby obdzielić pokaźną grupę ludzi. I tak zaczyna się taniec śmierci, w którym trup ściele się zbyt szybko i gęsto, postaci błyskawicznie pojawiają się i jeszcze szybciej znikają, nie dając szans na choćby pobieżną z nimi znajomość.
„Cari Mora” jest nudną powieścią. Osoby pojawiające się i szybko zabijane, to persony bez właściwości, płaskie i szeleszczące papierem. Wprowadzenie kilku psychopatów, smakoszy ludzkich narządów, nie powoduje szybszego bicia serca, a wręcz przeciwnie, irytację, bo bliżej im do terminujących morderców, niż do pełnych polotu i finezji morderczych psychopatów (vide Hannibal Lecter). Dodajmy jeszcze słabe dialogi, wątki sieroce, szybko porzucone i bez odpowiedniego zakończenia, mało interesującą fabułę oraz ogromny rozmiar czcionki, która najwyraźniej miała na celu usprawiedliwienie ceny woluminu.
Autor „Milczenia owiec” i „Czerwonego smoka”, powieści absolutnie genialnych, milczał trzynaście lat. I w końcu przerwał milczenie najnowszym swoim dziełem „Cari Mora”. I doprawdy, lepiej by było, gdyby jednak te kolejne trzynaście lat milczał, odcinając kupony popularności za te wcześniejsze powieści.
Rozczarowanie.
Niestety, już Hannibal – po drugiej stronie maski był dramatycznie słaby:(
PolubieniePolubienie
A tak, był słaby. Ale Cari Mora pod tym względem bije Hannibala na głowę. Co za porażka…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czytam, kończę i już żałuję.
PolubieniePolubienie
Żałujesz, że w ogóle tę książkę zacząłeś czytać,czy żałujesz, bo tak dobra, a tu koniec? 🙂
PolubieniePolubienie
A Ja właśnie byłam miło zaskoczona prowadzeniem dobrej i zasysającej uwagę czytelnika historii, że Thomas Hariis nie stracił tej werwy i wyobraźni.
PolubieniePolubienie
O widzisz. Miło, że powieść Cię nie zawiodła 🙂
PolubieniePolubienie