
Dramatyczne zakończenie czwartej części cyklu szetlandzkiego, które w tak przedstawionej formie, wydało mi się niepotrzebne i wywołujące czytelniczy dyskomfort, nie zakończyło opowieści o Szetlandach. Ann Cleeves kolejny raz tworzy kryminalną powieść, umocowaną w znanych nam okolicznościach przyrody, ze starymi i nowymi bohaterami.
Oto miejscowa pani prokurator, w wolnym czasie amatorka żeglowania po szetlandzkich akwenach, znajduje w dryfującej łodzi zwłoki dziennikarza. Gwiazda londyńskiego dziennikarstwa, prywatnie syn właścicieli świetnie prosperującego tutejszego hotelu i człowiek z burzliwą przeszłością, został zamordowany. Na wyspę oddelegowana zostaje detektyw Willow Reeves, która, żądna sukcesów, dziarsko bierze się do pracy. Jimmy Perez, centralna postać poprzedniej, czterotomowej Serii Szetlandzkiej, po osobistym dramacie, w depresji i żałobie, usuwa się na drugi plan. Tymczasem zaś, popełnione zostaje drugie morderstwo, śledczy błądzą w szetlandzkiej mgle, a my razem z nimi, coraz bardziej zdezorientowani, powoli zaczynający się nudzić.
„Martwa woda” niczym nie różni się od poprzednich tomów cyklu. Ann Cleeves wiernie tworzy klimat wysp Szetlandzkich. Bohaterowie też ci sami, choć już wiadomo, że Jimmy Perez w tym tomie dostał drugoplanową rolę, natomiast gwiazdą, mającą pociągnąć fabułę, zostaje Willow Reeves, młoda pani inspektor z Hebrydów, która, uważam, nie sprostała powierzonej roli.
To nie jest tak dobra powieść, jak bym sobie życzyła. Depresyjny Perez, przygnębiająca atmosfera, Willow Reeves zbyt hałaśliwa, niezbyt radząca sobie z emocjami, a przy tym wymagająca nie w tych momentach, co powinna. Do drugiego morderstwa akcja powieści utrzymuje w ciekawości, potem niestety wszystko się sypie. Powtarzające się spotkania przy kawie, z pytaniami, na które nikt specjalnie się nie sili na odpowiedź. Wewnętrzne rozdrapy bohaterów, mające sugerować przekaz psychologiczny. Finał tej historii rozpisany na ostatnie dwa rozdziały, z dokładnym wyjaśnieniem kim jest morderca i jego motywacja. Ani to nie wyszło psychologicznie umotywowane, ani satysfakcjonujące jako kryminalna zagadka. Całość przegadana, nużąca i niewiarygodna.
Bardzo takie sobie.
Coraz słabsze te intrygi są, a tło przestaje nadrabiać. Czerń kruka była zdecydowanie najlepsza.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda z tym tłem i „Czernią kruka”. Nie sądzę, bym się zdecydowała na kolejna powieść Cleeves.
PolubieniePolubienie
Oj tam, oj tam, zaraz przegadana i nużąca. Wcale nie, tym razem nie zgodzę się z Tobą;) Mnie się podobała, nawet bardziej niż poprzednia (nie spodziewałam się takiego zabiegu autorki). Mnie trzymała w napięciu prawie do końca, wcale nie mogłam zgadnąć: kto i dlaczego. Historia bardzo z życia wzięta w sensie takim, jak jeden gest/czynność (wysłanie wycinka) zmienia życie wielu ludzi, tu akurat in minus. Ciekawe były myśli Pereza, bardzo ludzkie zresztą, radzenie sobie bądź nie z rzeczywistością w żałobie. Sam problem Szetlandów – z czego żyć, czym się zajmować, jak rozwijać wyspy – też dobrze opisany. Znamienne są słowa jednego z mieszkańców o przybyszach: …”oni chcą,żebyśmy dalej żyli jak nasi przodkowie, pasali owce, kosili trawę i patrzyli na morze a my chcemy nowoczesności” (tak to mniej więcej szło), czyli zderzenie dwóch światów. Mnie bardzo te słowa poruszyły, bo często „miastowi” zwiedzając jakiś rejon nie zdają sobie sprawy jak tam ludzie żyją i z czego. Koniec i kropka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ok, Tobie się podobało, a mnie nie 🙂 Klimat miejsca akcji znamy doskonale, wszak to piata powieść, więc niczym nas nie zaskakuje. Natomiast jest to jeszcze powieść kryminalna, więc zagadka i wszystko co się z nią wiąże nam się należy 🙂 Nie lubię dłużyzn oraz dogłębnego wykładania kto, dlaczego i po co. To powinno wynikać z fabuły, a nie z ostatnich rozdziałów, szczegółowo wyjaśniających… nudy, panie, nudy 🙂
PolubieniePolubienie
Jeśli zaliczymy książkę do sensu stricto kryminału, to rzeczywiście może ona nużyć. Ja natomiast oczekuję jeszcze jakiegoś tła, okoliczności, wyjaśnień motywu, jakiegoś opisu obyczajowego – wtedy ona mi się podoba.
I tu należy upatrywać naszych odmiennych wymagań co do książki:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak. Każdemu według jego potrzeb 🙂
PolubieniePolubienie
I ja muszę powiedzieć, że się nie zgadzam. Mi również się podobała. Może faktycznie rozwiązanie leciuchno naciągane, ale cała reszta bez zarzutu. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pięknie się różnimy, ale to dobrze. Byłoby nudno, gdyby wszystkim się podobało 🙂
PolubieniePolubienie