
„Znikanie” opowiada o tym, jak to jest zachorować i chorować w Polsce, nagle zostać pacjentem i miesiącami zmagać się z systemem oraz czekać na prawidłową diagnozę. To prawdziwy zapis ciężkiej choroby Izabeli Morskiej (przed zmianą nazwiska – Filipiak), która tym dziennikiem punktuje polskich lekarzy, personel pomocniczy, NFZ i całą machinę biurokratyczną, zwaną służbą zdrowia.
Choroba atakuje autorkę stopniowo, niemal delikatnie i prawie niezauważalnie. Swój zwycięski pochód rozpoczyna lata wcześniej objawami, na które osoba zdrowa zupełnie nie zwraca uwagi. Dopiero drętwienie palców, a potem silny ból rąk i mnóstwo innych objawów chorobowych, doprowadzających pisarkę na skraj niesprawności fizycznej, skłania ją do wizyty u lekarza. Na początek lekarza rodzinnego, by potem rozpocząć batalię w gabinetach lekarskich prywatnych i państwowych, klinikach i sanatoriach.
Po wielomiesięcznym pielgrzymowaniu Morskiej po korytarzach szpitali i klinik oraz prywatnych gabinetach lekarskich sław i nieskutecznych rehabilitacjach, doczeka się wreszcie trafnej diagnozy, którą zresztą sama zasugerowała lekarzom. Teraz nasza pacjentka po ustaleniu, na co choruje, rozpocznie kolejną turę krajoznawczą po gabinetach lekarskich, by tym razem lekarze trafili z odpowiednią terapią.
To przykra i smutna historia pacjentki i jej choroby, będącej, niestety, reprezentantką znakomitej większości chorych, borykających się z polską służbą zdrowia. Oto XXI wiek, a zdiagnozowanie choroby i trafne ordynowanie leków, to jak gra w rosyjską ruletkę. Autorka zresztą stosuje ostre porównania, a to do Auschwitz, czy też tajnego ośrodka CIA w Kiejkutach, gdzie stosowano na więźniach wymyślne tortury. Dodatkowym problemem stają się finanse, ponieważ tylko prywatne i kosztowne wizyty niosą jakąś nadzieję na skuteczne leczenie.
Duża wyobraźnia i świetne pióro sprawiają, że „Znikanie” dobrze się czyta, mimo partii nużących. Dużo jest w książce nawiązań do obejrzanych filmów, przeczytanych książek, a nawet gier komputerowych. Wszak leczenie to taka gra między pacjentem a lekarzem, z tym że ten pierwszy od razu stoi na przegranej pozycji, chyba że zdarzy się cud. To również zapis ważnych wydarzeń dziejących się w Polsce na przestrzeni ostatnich lat. Marsze, protesty, pacyfikowanie protestujących przez policję, czy temat dyżurny u tych co przy władzy, LGBT.
Zdrowia życzę i polecam „Znikanie”.
Obyśmy takie historie znały tylko z książek a nie z autopsji. Czego Tobie i sobie życzę. Amen
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, zdrowia!
PolubieniePolubienie
Jako osoba regularnie doświadczająca uroków kontaktów ze służbą zdrowia chyba tego nie przeczytam… 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W „Znikaniu” jest prawda i tylko prawda o naszej służbie zdrowia, można pokusić się o porównanie doświadczeń…
PolubieniePolubienie