
Z ogromnym zadowoleniem stwierdzam, że Steve Cavanagh popełnił świetną książkę. Zapewne nie o to chodzi, by porównywać go do wczesnego Johna Grishama, ale obaj panowie mają bardzo podobny styl pisania i to jest doskonała wiadomość.
Oto w Nowym Jorku odbędzie się proces stulecia. Na ławie oskarżonych zasiądzie aktor o międzynarodowej sławie i celebryta, oskarżony o zabójstwo z premedytacją swojej żony i ochroniarza. Oskarżycielem będzie prokurator, który od kilku lat nie przegrał żadne sprawy, postrach podsądnych wciąż spragniony sławy i błysku fleszy. Po drugiej stronie sali sądowej, przy oskarżonym, znajdzie się jego adwokat, Eddie Flynn, który podejmuje się tylko takich spraw, gdzie wierzy, że domniemany sprawca jest niewinny. Ale nim zacznie się proces, istotną sprawą będzie dobór odpowiedniej ławy przysięgłych, odpowiadającej zarówno oskarżycielowi jak i obronie.
I tak rozpoczyna się głośny proces Roberta Solomana. Przez salę sądową przewijają się świadkowie oskarżenia i obrony. Prawnicy znakomicie odnajdują się na sali rozpraw, sprawiedliwie i równo grając na emocjach świadków i ławy przysięgłych. Tymczasem atmosfera wśród dwunastu sprawiedliwych się zagęszcza, co nie umyka bystremu oku adwokata.
Cavanagh znakomicie poradził sobie z procesem sądowym, doborem ławy przysięgłych i świadków. To wszystko sprawia, że z zapartym tchem śledzimy rozprawę, a autor szykuje dalsze niespodzianki. Bo narracja w „Trzynaście” prowadzona jest dwutorowo, z perspektywy adwokata Flynna i mordercy. Jesteśmy na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami, ale niepokój i dyskomfort rośnie, im bliżej do końca procesu.
Finał powieści trochę zbyt efektowny, jak na mój gust. Akcja przyśpiesza gwałtownie, czytelnik ledwo nadąża ze zwrotami akcji. Z thrillera prawniczego robi się sensacja z siłami szybkiego reagowania. Ale i tak bardzo mi się podobało.
Idźcie i czytajcie, a będziecie zachwyceni.
Po twojej recenzji, rzeczywiście nasuwa się porównanie do Grishama. Swego czasu zaczytywaliśmy się jego książkami. Czyżby jakiś naśladowca się znalazł? Zapiszę do przyjrzenia się.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Naśladowca zdecydowanie nie. Grisham przestał pisać interesująco, a Cavanagh robi świetną „robotę”. Już dokupiłam sobie kolejne dwie jego książki 🙂
PolubieniePolubienie