
Tłumaczenie: Jan S. Zaus
Druga po „Obronie” powieść Steve Cavanagha, w której główną rolę gra adwokat Eddie Flynn. A trzeba wiedzieć, że Flynn to adwokat i były oszust, niezrównany mecenas od spraw wydawać się może przegranych, z moralnym kodeksem, proszącym się o kłopoty. Nasz adwokat jest też ojcem i mężem, walczącym o dobre imię i wolność matki swojego dziecka. Zmuszony szantażem, musi teraz walczyć, stając się obrońcą człowieka oskarżonego o morderstwo.
Do gry wciągnięte zostają FBI i CIA, zabójcy na usługach karteli narkotykowych oraz uczciwi miliarderzy. Steve Cavanagh na swoich usługach ma cały przekrój amerykańskiego społeczeństwa, a i tak tymi, od których wiele zależy, to ludzie, których niemal się nie zauważa. Dużym plusem jest tempo akcji i nietuzinkowi bohaterowie. Nasz bohater ma tylko 48 godzin, by zadowolić szantażystów i pomóc żonie, więc nie zabraknie wartko toczącej się rozprawy sądowej, kruczków prawnych i pojedynków między adwokatem i prokuratorem. Do woli będzie też strzelanek, trupów wolt, suspensów i tego wszystkiego, czego przyzwoita sensacja potrzebuje.
Z całą pewnością fabuła „Zarzutu” i intryga kryminalna nie są zbyt skomplikowane. Plusem jest tajemnica morderstwa popełnionego w apartamencie, to niemal tajemnica zamkniętego pokoju, sprytnie wyjaśniona i taka oczywista. Eddie Flynn nie zawodzi, pod presją i w ciągłym niedoczasie, bystry, szybki i znakomicie odnajdujący się jako prawnik na sali sądowej jak i świetnie wyszkolony, umiejący się bić oszust.
Dobra sensacja, z dającym się lubić bohaterem i zajmującą intrygą. Odpowiednie tempo akcji i sprawiedliwość, która musi być po naszej stronie.
Warto.