
Tłumaczenie: Sławomir Kędzierski
„Szetlandzka seria” zbliża się do końca. Za mną przedostatni, siódmy, wcale niezły tom. Ann Cleeves, specjalistka od zagadek kryminalnych dziejących się na Wyspach Szetlandzkich, wybrała tym razem na tło akcji swojej powieści zimę. Bohaterowie „Grząskiej ziemi” doświadczą przenikliwego zimna, nieustanie padającego deszczu, wiatru i mgły, co niespodziewanie da początek intrydze kryminalnej. Oto bowiem, pod wpływem nieustannych opadów deszczu, osuwają się zwały ziemi, porywając wszystko, co stoi na drodze. Jak się niebawem okaże, osuwisko zdewastowało dom mieszkalny, w którym znalezione zostaną zwłoki kobiety i kota.
Podobnie jak w częściach poprzednich, w tej również nie doświadczymy wartkiej akcji, niespodziewanych zwrotów i zaskakującego zakończenia. Trójka znanych już bohaterów – Perez, coraz lepiej radzący sobie z żałobą, Reeves nareszcie pokazująca policyjny pazur oraz Wilson, nieustannie pragnący zadowolić przełożonych i wciąż niepewny siebie.
Intryga kryminalna jest poprawna, niczym specjalnym nie zaskakuje. Sporo przewijających się postaci, a wszystkie one mogą i w pewnym momencie spełniają kryteria podejrzanych o morderstwo i to niejedno. Zamknięta społeczność, wszyscy niby się znają, a jednak nie do końca. Cleeves skupia się na postaciach, gromadnie przewijających się na kartach powieści. Sporo więc w powieści portretów psychologicznych bohaterów. Przy okazji śledztwa na jaw wychodzą oszustwa, których skalę i rozmach zwykle spotyka się w dużych miastach, a nie na odległej wysepce.
Po kolejnym tomie Cleeves, temat wysp szetlandzkich i jego mieszkańców został zdaje się wyczerpany, a my chyba wiemy już niemal wszystko. Znamy pogodę, mieszkających tam ludzi, więc kolejne morderstwa mogą doprowadzić do poważnego uszczerbku na liczebności miejscowej ludności. Mam mały problem z tubylcami „Grząskiej ziemi”, którzy są w moim odczuciu nieco infantylni i powierzchowni. Takoż odbieram również przewijające się przez stronice książki ich przemyślenia oraz życie uczuciowe. Nie inaczej ma się sprawa z typowaniem zabójcy. Cleeves mało finezyjnie wskazuje palcem, kto może być poszukiwanym mordercą, by finał był bardziej zaskakujący. Ale nie był.
Można.
Wlasnie slucham:) mam sentyment do autorki ale faktycznie czasem jest lepiej a czasem gorzej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pisze nierówno. I nie lubię, kiedy główny bohater niemal w każdej części musi być osobiście uwikłany w intrygę kryminalną. Zresztą, nie tylko Cleeves stosuje taki zabieg…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie było tak źle, ja chętnie wracam na Szetlandy. Lubię sobie o nich poczytać, sprawa niespiesznie posuwa sie do przodu, nie ma poćwiartowanych trupów i właściwie jestem na wakacjach:)
Czy będzie jeszcze dalszy ciąg?
A w ogóle to bym chciała dokończyć serię Cleeves o Verze S., bo jeszcze wszystkich części nie wydano.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podobno jeszcze tylko ósma, ostatnia część i koniec. A Very nie czytam, jakoś się nie składa 🙂
PolubieniePolubienie