
Tłumaczenie: Sławomir Kędzierski
Finał Serii szetlandzkiej, ostatni ósmy tom – „Dziki ogień” przeczytałam i odetchnęłam z ulgą, że kończą się moje dylematy, czytać dalej, czy nie. Oczywiście nie jest tak, że osiem tomów było słabych, albo dobrych, były takie i takie. Ale im dalej w głąb wysp, a wyczytałam, że zamieszkałych jest raptem 15 ze 100, z liczbą około 23 000 mieszkańców, to tempo, z jakim pojawiają się i grasują tam mordercy, to populacja archipelagu może się znacząco przerzedzić.
W „Dzikim ogniu” poznajemy rodzinę, która postanowiła przenieść się na Szetlandy, by móc w pięknych okolicznościach przyrody wychowywać dzieci i oddawać się swoim pasjom. I w ten oto sposób nasza uwaga zostaje skierowana nie na tutejszy wyspiarski lud, a na Anglików, którzy jako ci obcy, nie tylko zaburzają od wieków utarte zwyczaje, to jeszcze słabo wychodzi im aklimatyzacja i fraternizacja z miejscowymi. A kiedy zaczynają ginąć ludzie, rozplotkowani mieszkańcy wyspy, wiedzą swoje i z łatwością ferują wyrok. Do akcji wkracza znany z poprzednich tomów zespół w osobach Jimmy’ego Pereza, Willow Reeves i Sandy’ego Wilsona. Rozpoczyna się flegmatyczne, żmudne i chwilami nudne śledztwo, które jak przystało na Ann Cleeves, nie śpieszy się z akcją, ani z niczym innym.
Motywem przewodnim „Dzikiego ognia” jest rodzicielstwo. Czyli jak być rodzicem i godnie wychować swoje potomstwo. W powieści, autorka daje sporo przykładów, co z automatu przekłada się na intrygę kryminalną i wątek miłosny. Tyle że Cleeves jakoś niespecjalnie pokusiła się o poważniejsze zgłębienie tematu przemocy domowej, czy obojętności uczuciowej rodziców wobec dzieci. Bohaterowie, tak różni i barwni, w książce wypadają blado, oto autystyczne dziecko, nastolatki zachowujące się jak maluchy, kobieta szukająca wczorajszego dnia i kilka jeszcze innych osób, ważnych, ale tak rozpływających się w powietrzu, jak napływająca nad wyspę mgła. I oczywiście Jimmy Perez, zachowujący się wyjątkowo idiotycznie, chyba lekko już znużony opieką nad przybraną córką oraz Willow Reeves, ostra i niezależna, a tak w gruncie rzeczy pragnąca domowego ciepła.
I tym optymistycznym akcentem kończę wpis o Serii szetlandzkiej, usatysfakcjonowana… w miarę.
E, nie było tak źle:) Mnie się podobała ale nie traktuję takich książek jako typowych kryminałów, raczej jako obyczajówki z wątkiem kryminalnym, z których można się czegoś dowiedzieć, tu np. o Szetlandach. Chciałabym jeszcze poczytać o Verze S., bo nie wszystkie części przetłumaczono. Może doczekam:(
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, o Szetlandach wiemy już prawie wszystko 🙂 A Very nie czytam, ale mam nadzieję, że przetłumaczą pozostałe książki, dla wiernych czytelników.
PolubieniePolubienie
ps. hallo a gdzie nowości na listopad?
proszę się odkopać i napisać tu „cóś” :))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A jakoś mi to umknęło, ale mam podręczną karteczkę z ciekawymi nowościami:
„Gambit królowej” Walter Tevis, tę już czytam
„Dwa rodzaje prawdy” – Michael Connelly, hura 🙂
„Złoty Róg” – Maryla Szymiczkowa
„My przeciwko Wam” Fredrik Backman dalsza historia z „Miasta niedźwiedzia”
„Odrodzone królestwo” – Elżbieta Cherezińska (to 5 tom)
i tak wygląda listopad 🙂
PolubieniePolubienie
Backmana też mam (koniecznie) w planach i Cherezińską (a jakże) ale też „Niespokojna krew” – Rowling, Strefa mroku – Krause (debiut duński), „Nie zdobywając szczytów” – Cognetti (jego 1 książka była dobra). Oczywiście jeszcze z października nie wszystko kupiłam, bo lista (jak przewidywałam) się rozrosła. Nic nie szkodzi, bo w grudniu, jak zawsze, będzie „kicha”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O, zapiszę sobie tego Duńczyka. A grudzień jak zwykle słabo się zapowiada, ale nie ma strachu, mamy co czytać 🙂
PolubieniePolubienie