Strefa mroku – Niels Krause-Kjaer

Tłumaczenie: Joanna Cymbrykiewicz

Rozczarowanie. W zasadzie tym jednym słowem mogłabym zakończyć ten wpis, ale zgodnie z regułą bloga, kilka słów należy się tym którzy go czytają i oczywiście mnie, by pamiętać, którego z pisarzy omijać.

Zajawka blurbowa mówi o morderstwach, dziennikarstwie śledczym, tajemnicach na szczytach władzy i grupie dygnitarzy z tak zwaną misją. I to wszystko rzecz jasna znajdę, ale forma, w jakiej to zostaje podane, jest tak nudna i przegadana, że należą się oklaski za zbudowanie oczekiwań, by to zaserwować. Być może duńscy czytelnicy, odnajdą się w tym politycznym gąszczu partii i partyjek, wyborów i oszustw, będą doskonale zorientowani w czym rzecz, natomiast ja nie. Nie tego oczekiwałam, bo owszem jest kilka zabójstw, ale tak naprawdę nikogo to specjalnie nie obchodzi, policja jest bezradna i te zabójstwa to w zasadzie pretekst do pokazania zupełnie czegoś innego.

Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że ciekawy jest wątek głównego bohatera, Ulrika Torpa, byłego dziennikarza „Dagbladet”. Otóż ten pięćdziesięciodwulatek przez ostatnie kilka lat jest bezrobotnym, po tym, gdy zmuszony został do odejścia z macierzystego dziennika. I żeby było ciekawiej, nagle, w momencie parlamentarnych wyborów, zostaje w tej gazecie zatrudniony na czterotygodniowy staż. Autor jednak wiedzie ten wątek w zupełnie innym kierunku, niż bym chciała. Torp zupełnie zawodzi jako dziennikarz śledczy, zresztą nie tylko on, bo reszta dziennikarskiego towarzystwa jest równie płaska, bez właściwości i zwyczajnie nudna.

„Strefa mroku” to opowieść o polityce i demokracji. Jak na moje preferencje zbyt wiele mamy wątków pobocznych. Sami bohaterowie zbyt jednoznaczni, trochę karykaturalni, przerysowani i do szybkiego zapomnienia. Sama akcja powieści powolna, właściwie bez tempa, mnóstwo szczegółów politycznych, które niekoniecznie są niezbędne.

Słaba.

6 myśli na temat “Strefa mroku – Niels Krause-Kjaer

  1. Co znamienne w ostatnich miesiącach, kolejna słaba powieść beletrystyczna. Sam obserwuję niesamowity zalew, wylew a może zlew – ziew miernych lub co najwyżej średnich powieści sensacyjno-kryminalnych. Najgorsze, ze nie widać światełka w tunelu. Nawet przeszle wybitni buńczucznie ślizgają się na starych pochlebnych – dziś już rdzewiejących – ostrzach. Nie da się już niestety znieść detektywów szukających odkupienia w cudzej tragedii, glin z przeszloscia, policjantów przed emerytura, dziennikarzy idących pod prąd bo nie maja wyjścia, zbuntowanych, straumatyzowanych policjantek itp. Niestety mało zaskoczeń i powtarzalność.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Masz absolutną rację. Ciężko jest natrafić na powieść przez duże P, albo jesteśmy zbyt wymagające 🙂 Zauważyłam też, że im więcej krwi, flaków i wymyślnych tortur na ofiarach, tym więcej zachwytów wśród czytelników, brakuje mi dawnego Connelly’ego, Rankina, czy Dennisa Lehane.

      Polubienie

  2. Niestety, zgadzam się z Wami. Obecne powieści popularne – gatunek sensacja-kryminał- pozbawione są suspensu, wgniatającego w fotel podsumowania, głębi. Nie pozostają z nami na dłużej, mam czasem wrażenie, ze odbierają komiksowi treść. Chcą go zastąpić, lecz przecież tam ważniejsza czasem od treści jest kreska;). Mało rzeczy mądrych, nieśpiesznych z polotem czy tajemnicą. Ale Czemu się dziwić taka sama tendencja przekłada się nie tylko na literaturę popularną ale i na kino i muzykę – przerost formy nad treścią. Osobiście brakuje mi historii Jana Seghersa i Jana Costin Wagnera. Właśnie dzięki ich kulturze języka i subtelnościom, psychologicznemu nie pomijaniu postaci ich historie i pomysły zostawały na długo w głowie.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Ojej, znowu skucha;( Już strach coś nieznanego kupować (a nawet znanego, patrz. Lemaitre, Nesser). Niedługo trzeba będzie szukać chętnego do przeczytania tych „wypocin”. Może klasyka nas uratuje? Też nie znoszę tych wszystkich „flaków” w kryminałach ale chyba jesteśmy w mniejszości, przynajmniej tak mnie poinformowało któreś wydawnictwo.

    Polubione przez 1 osoba

    1. To prawda, coraz mniej trafia do nas ciekawych „kryminałów”. Myślę, że jest to tez „zasługa” cen, jakie ponoszą wydawnictwa. Mam nadzieję, że w następnym roku będzie zdecydowanie lepiej i z książkami i z walką z pandemią.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Jane Doe z offu Anuluj pisanie odpowiedzi