
Tłumaczenie: Jan Dzierzgowski
W 1967 roku grupa śmiałków podejmuje wyzwanie zdobycia zimą najwyższego szczytu Ameryki Północnej: McKinley, obecnie Denali. I zapewne nie ma w tym niczego odkrywczego, wszak od lat podejmowane są próby zdobycia najwyższych szczytów górskich, niezależnie od pory roku. Nie mniej jednak, ośmioosobowa ekipa, którą Davidsonowi udaje się skompletować, może budzić co najmniej zdziwienie. Owszem, są to wszystko ludzie wspinający się na jakieś góry, kochający takie tereny, trochę dziwacy, a trochę też tacy, którzy pragną zapisać się na kartach historii, jako pierwsi zdobywcy Denali zimą.
Autor podzielił książkę na dwie części, z których pierwsza, wydaje mi się mniej interesująca. Ekipa naszych śmiałków, po licznych perturbacjach, powoli zaczyna się zakładać obóz, potem drugi i trzeci, by na koniec móc podjąć atak na szczyt. Oto mamy kronikę słabo zorganizowanej, lekkomyślnej i tragicznej w skutkach przeprawy przez górski lodowiec, poprzecinany głębokimi szczelinami. Potem wewnętrzne biczowanie się jednego z nich, że nie oznaczył szczeliny, że nie ostrzegł w porę innych.
Druga część, w której czytamy zapiski poszczególnych wspinaczy, ich dylematy, zmaganie się z własną słabością, chwilami nierozumienie siebie samych, po co ta wspinaczka, pokazuje, jak słabo psychicznie i fizycznie byli przygotowani w momencie zderzenia z tak ekstremalnymi warunkami.
Myślę, że gdyby była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka o zdobywaniu najwyższych szczytów górskich na ziemi, łaskawszym okiem bym na nią spojrzała. Ale mając w pamięci „Dotknięcie pustki” Joe Simpsona, czy „Wszystko za Everest” Jona Krakauera, wydaje mi się ledwie pisarską wprawką, słabo dokumentującą dramatyczną historię zdobywania najwyższej góry Ameryki Północnej. Art Davidson niezbyt ciekawie opisuje zmagania swoich bohaterów, chwilami chyba sam nie bardzo rozumie, po co właściwie im wszystkim to było. Słabe dialogi, kulejące moralne dylematy słabnących wspinaczy.
Owszem, Denali zostało zdobyte, nic to, że nocą i niewiele dało się zobaczyć. Myślę, że walka o życie, pragnienie normalności i tęsknota za najbliższymi, jest tą wartością, jaką wspinacze wynieśli z góry Denali.
Można.
No tak, trudno dorównać książkom przez ciebie wymienionym. Pewnie usprawiedliwia autora czas jej napisania ale czy koniecznie trzeba czytać książkę kategorii B lub C ? Myślę, że tylko fani opowieści górskich będą usatysfakcjonowani.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O tak, dla fanów gór jest to lektura obowiązkowa. Natomiast ja, osoba najlepiej czująca się na równinach, tak podana historia, jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że nawet klify w Jastrzębiej Górze, to wyzwanie 🙂
PolubieniePolubienie