
Tłumaczenie: Jan Kraśko
No i w końcu stało się to, co zapowiadał Lee Child. Mianowicie usunął się w cień, pozwalając, by o dalszych perypetiach Jacka Reachera pisał jego brat, Andrew. Niestety nazwisko nie jest tutaj gwarantem jakości, nad czym ubolewam.
Zaczyna się tradycyjnie, Reacher przemieszcza się – tutaj akurat autostopem do miejscowości sobie zupełnie nieznanej, ale ważne, że z barem i kawą. Natrafia na młodego gościa, na którego zasadziło się kilka osób. Nasz bohater od razu wyczuwa niebezpieczeństwo i ratuje nieszczęśnika. I tak rozpoczyna się afera, w której oprócz Reachera udział biorą agentki FBI, policja, naziści, wywiad rosyjski oraz cyberprzestępcy. Niezwykle ważną rolę odgrywa również wysypisko odpadów elektrotechnicznych, które to miejsce odegra kluczową rolę w ratowaniu Ameryki, a nawet świata, przed globalnymi cyberatakami.
Wszystko w „Strażniku” wydaje się być nudne i byle jakie. Mnóstwo zbędnej gadaniny, dialogi drętwe, pozbawione ikry. Za dużo postaci kręcących się wokół Reachera, a przecież pamiętamy, że to solista. Wymyślona intryga kryminalna, tak zawiła i niewiarygodna, że aż przykro czytać. Nawet sceny walki, z których słynie Reacher, słabo wypadają, bo ci źli, raczej karnie stoją, czekając na groźne łokcie żandarma. Osoby, pojawiające się wokół Reachera bez szczególnych właściwości, nijakie i bez polotu.
Niestety, to nie jest opowieść o starym, dobrze znanym mi Jacku Reacherze i jego przygodach. Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdyby Lee Child sam uśmiercił Reachera. Czytając „Strażnika”, śmiem twierdzić, że zrobił to jego brat, Andrew.
Rozczarowująca i bardzo słaba.
Smutny koniec ulubieńca czytelników:( Szkoda, mógł zostać w pamięci na długo a tak, zostaje niesmak.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, szkoda 😦
PolubieniePolubienie
Niesmak? Nieszczególnie podzielam tę opinię. Na tle ostatnich trzech ta akurat zdecydowanie daje się czytać. Warsztatowo bardzo porządny kawał powieści sensacyjnej. W dodatku pełen klasycznych Reacherowych motywów. Kto lubi ten się nie zawiedzie. Child ewidentnie nie miał pomysłu na ciąg dalszy a decyzja aby bohater się starzał sprawia że jest coraz trudniej więc dobrze że oddał pałeczkę. Sądzę że w kolejnych książkach wzorem Cusslera warto było by się zatroszczyć o kolejne pokolenie.
PolubieniePolubienie
Cieszy mnie Twoja radość ze „Strażnika”. Jak wspomniałam w notce, jestem zawiedziona, podobnie jak kontynuacją Millenium w wykonaniu Lagercrantza, powieściami Ludluma, które po jego śmierci mnożą się w nieskończoność i jeszcze z paru innych.
PolubieniePolubienie
Warto wskazać Cusslera który wymyślił doskonały sposób na pieniądze a przy tym na utrzymanie jakości – spin offy. Sam zaczynał pierwszą książkę a po tym wynajęty pisarz przejmował fabułę. Książki dzieliły wspólne uniwersum ale trzymały jakość (to przecież czytadła a nie dzieła wybitne). Poza tym i tak dobrze że Childa tłumaczą. Przy mizerii polskiego rynku czytelnik nie znający angielskiego na Toma Wooda, Marka Greeneya czy Hurwitza (tłumaczony wyspowo) nie ma co liczyć.
PolubieniePolubienie