
Tłumaczenie: Robert Waliś
Przeszło 600 stron drobnym drukiem, ale warto. Oto stary dobry John Grisham, który tak zachwycał w „Kliencie”, „Raporcie Pelikana”, „Firmie”, czy w „Zaklinaczu deszczu”. Wspomnieć też muszę o cyklu z Jake Brigancem, adwokatem z małej mieściny w Missisipi, w której prowadzi swoją adwokacką kancelarię. „Czas łaski” jest tomem trzecim, nie jest konieczna znajomość tomów poprzednich, ale są tak świetne, że szkoda byłoby takie perełki jak „Czas zabijania” i Czas zapłaty” ominąć. Wrócimy tymczasem do „Czasu łaski”.
Oto zamordowany zostaje zastępca szeryfa z Clanton w Mississipi, a sprawca, 16-letni chłopak przyznaje się do winy i zostaje aresztowany. Żaden adwokat nie chce podjąć się obrony mordercy, więc sędzia wyznacza Jake Brigance. I tak oto rozpoczyna się niezły dramat sądowy, w którym adwokat i jego rodzina nie będą mieli lekko, a niemal całe Clanton odwróci się od prawnika broniącego mordercy szanowanego, jak się wydaje, policjanta. Sytuacja dla wszystkich stron tej historii nie będzie łatwa, a Brigance ma jeszcze jedną sprawę, w której wygrana da solidny zastrzyk finansowy poszkodowanym i jego obrońcy, co nie jest bez znaczenia dla finansów naszego bohatera.
Dużo się w tej książce dzieje. Mamy moralne dylematy adwokata i jego przyjaciół z palestry. Są dobrze nakreślone postaci miasteczka Clanton, od tych głównodowodzących, po postaci z dalszego planu. I coś, co lubię w prawniczych thrillerach, czyli sposób wyboru ławy przysięgłych i czynne zaangażowanie sędziego, który potrafi zarówno obronę jak i oskarżycieli wesprzeć lub przywołać do porządku. Oraz sposób prowadzenia sprawy i wartkie potyczki słowne, prowadzone przez obronę i prokuratora.
Oczywiście nie wszystko w powieści mnie zadowoliło. Uważam, że zbyt dużo było wątków pobocznych, sporo spraw rozpoczętych nie doczekało się rozwiązania, a szkoda. Bo wbrew wielu, mnie sprawa zderzenia samochodu z pociągiem bardzo zainteresowała, dziwny świadek owego zdarzenia i nagle nic. A już oczami wyobraźni widziałam ciekawą intrygę.
W każdym razie, „Czas łaski” bardzo polecam, pod warunkiem, że lubicie dramaty sądowe.
No to mnie namówiłaś. Ale zacznę od pierwszego tomu. Może uda się jeszcze w tym roku, choć z Tai-panem i Ulicami Laredo w najbliższych planach może być różnie. Po okropnym rozczarowaniu Niewinnym Moore’a mam w sobie wielki głód porzadnego prawniczego thrillera.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie rozczarujesz się, tak myślę. To jest ten stary dobry Grisham.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja go głównie z ekranizacji znam (które zresztą uwielbiam).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najpierw czytałam, potem oglądałam. Trzeba przyznać, że ekranizacje tych powieści, miały szczęście do reżyserów i aktorów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O tak!
PolubieniePolubione przez 1 osoba