
Tłumaczenie: Joanna Betlej
Być może jestem jedyną osobą, której „Szczelina” się nie podobała. Horror, historie paranormalne, światy alternatywne – to zupełnie nie moja bajka. Zamiast iść za głosem rozsądku, naczytawszy się znakomitych recenzji o tej książce, złamałam swoje zasady i niestety nie mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja.
Początek „Szczeliny” jest wielce obiecujący. Oto młody bloger i osoba na chwilę podejmująca pracę fizyczną, natrafia na sejf, gdzie notatki i taśmy sprzed dekad opowiadają o pacjencie ze szpitala psychiatrycznego, który miał nieszczęście błąkać się w paśmie górskim Trybecz. A trzeba wiedzieć, że sam Trybecz słynie z tajemniczych zaginięć i śmierci. I tak zaczyna się historia Igora, jego dziewczyny i dwóch innych osób, szukających wyjaśnienia owych zjawisk. Ponieważ powszechnie panująca prawidłowość jest taka, że jeśli tylko coś jest niebezpieczne, ciemne, przerażające, należy zignorować podszepty resztek zdrowego rozsądku i ochoczo zbratać się z nieznanym. Cała czwórka wychodzi więc w Trybecz, uruchamiając łańcuch przerażających zdarzeń.
Nie działa na mnie urokliwy Trybecz, bo niczego interesującego w nim nie zauważyłam, no może trochę chaszczy, drzew i ścieżek. Nie przestraszyłam się dziwnych polan, opuszczonych domostw, ciszy i wrzasku. Za to wynudziłam się setnie, bo z każdej przeczytanej strony wieje nudą, a zapowiedzi bohatera, że za chwilę będzie się działo, są zdecydowanie na wyrost, bo przecież nic się nie dzieje. Wciąż się gubimy w lesie, obmyślamy interesujące historie na bloga i to tyle. Bohaterowie bez szczególnych właściwości, prości i bardzo schematyczni, podobnie jak ich przygody w Trybeczu.
Strata czasu.
Tez mi sie nie podobala, nie jestes jedyna 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aa, to już mi raźniej 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A mnie się podobała puenta, która zmienia odbiór tej opowieści:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To jednak nie moje klimaty, nawet jeśli finał interesujący? 🙂
PolubieniePolubienie