Reportaż Filipa Springera.
Co może być interesującego w historii miasteczka, którego już nie ma. Miasteczka, które zagładę miało wdrukowaną w momencie swojego powstania. I nie ma znaczenia kilka wieków historii stojących za nieszczęsnym niemieckim Kupferbergiem. W chwili, gdy świat postanawia zagrać w szachy bronią atomową, los mieściny się dopełnia. Bo Kupferberg, położony na Dolnym Śląsku, w rozgrywce mocarstw o dominację nad światem ma swoje pięć śmiertelnych minut sławy, by na koniec agonalną podróż i unicestwienie odbyć w samotności. Ale myliłby się ten, kto upatrywałby zagładę miasteczka tylko i wyłącznie poprzez rabunkowe wydobycie uranu przez zawiadujący Polską Związek Radziecki. Uran stał się przysłowiową kropka nad „i” dopełniającą dzieła, bo kilkuletnia agonia rozpoczęła się w chwili rozpoczęcia powojennej wędrówki ludów, kiedy Kupferberg stał się Miedzianką.
Wzruszająco opisał Springer dzieje tego dolnośląskiego miasteczka. Pokochamy zadbany Kupferberg, zaprzyjaźnimy się z jego mieszkańcami i trochę pozazdrościmy tak cudownego miejsca do życia. A potem zawierucha wojenna i „reparacje wojenne” brane przez zwycięzców w naturze, wschodnia dzicz, polski szaber i zapóźnienia cywilizacyjne idące pod rękę z niszczącym komunizmem, już nie w Kupferbergu, a w Miedziance dokończą dzieła. „Dziki zachód” w tamtej Polsce był faktem, ale przeczytać o tym z pierwszej ręki, wstrząsające. Siłą rzeczy wypada współczuć ludziom, którzy tracą swoje miejsce na ziemi, nawet jeśli nic od siebie nie dają. Ale skala dewastacji jakiej się dopuszczają i bezczeszczenie miejsc kultu, wypiera wszelki odruch sympatii i współczucia. Znamienne są słowa byłego mieszkańca Kupferbergu – cytat: „Najgorzej wygląda Kupferberg. […] Stan ogólnego zdziczenia przejmuje jednak grozą”
Przeczytałam tę książkę i pomyślałam sobie, że miasteczko, tak przepięknie położone i oferujące setkami lat wszystko co najlepsze, w końcu zemściło się na swoich mieszkańcach. I dobrze się stało na koniec, że ostatnie zdanie należało do Kupferbergu-Miedzianki, że rachunek krzywd został wyrównany, tyle, że jak to bywa w takich sytuacjach, zwycięzców i zwyciężonych już nie ma.
//