Za trzy tygodnie nastanie kalendarzowa jesień i liczę, że będzie taka, jak się należy. Oczekuję więc mlecznej mgły, przenikliwego zimna połączonego z wredną mżawką i nie pogardzę urywającymi łeb wichrami. Oczekuję definitywnego pożegnania się ze słonecznym światłem do, mniej więcej, kwietnia, depresji, ogólnie – wielkiej smuty. Tyle w temacie pobożnych życzeń, a bez specjalnego chcenia i wymagań, wrzesień książkami stoi. I to, proszę ja Was, jakimi:
- Śnieżny wędrowiec – Elisabeth Herrmann
- Dziewczyna z Summit Lake – Charlie Donlea
- Osiedle marzeń – Wojciech Chmielarz
- Vernon Subutex. 2 – Virginie Despentes
- Osaczenie – Carl Frode Tiller
- Miasto glin – Karin Slaughter
- Diabelski owoc – Tom Hillenbrand
- Ściana sekretów – Tana French
- Królowa – Elżbieta Cherezińska
A na ławce rezerwowej:
- Akuszerka – Katja Kettu
- Śmierć na Nanga Parbat – Max von Kienlin
- Terror – Ferdinand von Schirach
- Kościół szpiegów – Mark Riebling
- Miasto archipelag – Filip Springer
Wrześniu, przybywaj.