Powieść obyczajowa Elżbiety Cherezińskiej.
Nie zabłysnę oryginalnością gdy powiem, że wyruszając na szlak Północnej Drogi z „Sagą Sigrun”, dałam się usidlić wikingom, uzależniając się od ich życia i tego wszystkiego, co sobą reprezentują. Nie będę również porównywała „Krystyny, córki Lavransa” Undset do polskiej „Sagi..”, bo nie idzie o to, której z pań lepiej udało się pokazać Norwegię i jej mieszkańców. Darujmy więc sobie zestawienia i porównania, mimo że się o to proszą. Dajmy się uwieść wikingom, zajrzyjmy do ich zagród, domostw i posłuchajmy, czym i jak żyją. A opowieść snuć będzie Sigrun, żona jarla Regina, pani na Namsen.
Sigrun – poślubiona jednemu z najznamienitszych wikingów, szczęśliwa kobieta, niezrównana kochanka swego męża i matka dwójki uwielbianych dzieci, opowiada o 20 pięknych latach swego małżeństwa, o strachu o najbliższych, o pięknej miłości i żałobie. To ona jest naszymi oczami w grodzie Namsen, na bagnach u starej wróżki, czy w ważnych momentach składania ofiar bogom. Razem z nią przeżywamy wyprawy wojenne mężczyzn, szczęśliwe powroty i prozę życia w grodzie. Zajrzymy do zapełnianych stodół i spichlerzy wszelkim jadalnym dobrem, bo odwieczny strach przed głodem jest najlepszą siłą napędową do pracy. Zadziwimy się skarbami, jakie zwożą wikingowie z wypraw wojennych, łupiący bez litości pokonanych. A okazji do uczt, napicia się przednich miodów i skosztowania dziczyzny, mnóstwo. Nie unikniemy też polityki, będziemy wiedzieli o zawieraniu twardych sojuszy, wojnach podjazdowych, zdradach i powrotach. Tymczasem pierwsze tysiąclecie ma się ku końcowi, a wróżby na niebie i ziemi nie są dobre dla Panów Północy. Na nic zdają się ofiary składane bogom, wikingowie wpatrzeni w swojego Odyna, ignorują pomruki zbliżającego się chrześcijaństwa. A kultywując swoją religię, do bólu będąc wiernymi przodkom i obrzędom, nie chcą widzieć zbliżającego się zmierzchu swojego świata.
Spodobała mi się ta opowieść, widziana oczami kobiety, bezustannie czekającej na powrót męża z wojennych wypraw. Mimo że jest sporo nachalnego zaglądania do alkowy kochanków, uczestniczenia w ich grach miłosnych, to wszystko ładnie wpisuje się w konwencję powieści. Tak jak wpisuje się zapach krwi i strachu, szczęk oręża, zapach pokoju i zapach wojny, bo Sigrun, zamknięta w grodzie, nieznająca innego świata wącha, a wychwycony zapach najbliższych jej osób opowiada ich historię. Proste, zwyczajne życie jest historią jakich wiele, ale niewiele z nich jest opisane tak ładnie jak w „Sadze Sigrun”. Epicki rozmach, rozbuchanie szczegółami i wciągająca fabuła, momentami denerwująca, momentami chwytająca za serce. Piękna.
//