Tłumaczenie: Jan Kraśko
Pogranicze USA i Meksyku to jedna z najbardziej newralgicznych i niebezpiecznych stref obu państw. Służby graniczne i policyjne tych krajów są w permanentnym pogotowiu, gdyż handlarze i przemytnicy nielegalnych emigrantów, swój dyżur pełnią 24h przez 7 dni w tygodniu. Kiedy więc prywatny detektyw Elvis Cole, dostaje zlecenie odszukania dziewczyny, która ze swoim chłopakiem przebywa gdzieś w Palm Springs i nie daje znaku życia, początkowo nic nie zwiastuje kłopotów. Dopiero intensywne rozmowy ze znajomymi obojga nastolatków i wizje lokalne miejsc, w których bywali, klarują sytuację i położenie młodych ludzi. By sprostać wyzwaniu i sprowadzić dziewczynę do domu, Elvis Cole prosi o pomoc swojego najlepszego przyjaciela i wspólnika, Joe Pike’a.
Zdawać się może, że osią fabuły, jej głównym tematem jest przemyt nielegalnych emigrantów i bezwzględność gangów uprawiających ten proceder. Dopóki narratorami są Elvis Cole i dwójka młodych ludzi, wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście tak jest. Jednak nasza perspektywa ulega przesunięciu i rewidujemy ogląd sytuacji, gdy pisarz do akcji wprowadza Joe Pike’a. I nagle okazuje się, że tragizm ludzi przemycanych, sprzedawanych i uśmiercanych to jeden wątek, drugim jest absolutna przyjaźń, jaką tylko można zaoferować drugiemu człowiekowi. Joe Pike, najemnik i tajny pracownik rządowy, wyszkolony zabójca i milczek, ma jedynego przyjaciela w osobie Cole’a. I gdy ten ostatni wpada w kłopoty, Pike wzywa wsparcie kolegi po fachu i stają się dwuosobową armią, po przejściu której zostanie spalona ziemia.
Równorzędne podzielenie ról między dwie silne osobowości, tak różne, a przecież jednakowo ważne i lubiane, to świetny zabieg. Akcja przez to nabiera nieprawdopodobnego tempa, a dynamicznie zmieniająca się sytuacja wprowadza ciągły stan niepewności i niepokój o bohaterów. Wówczas, gdy do głosu dochodzi Cole, przeżywamy dramat zakładników i uwięzionych ludzi. Jasne się staje, że przygraniczny bandycki „biznes” wciąż zbiera swoje żniwo, a akcje policji są raczej incydentalne i skazane na porażkę. A kiedy zmieniamy perspektywę i naszym przewodnikiem staje się Joe Pike, doświadczymy nie tylko metod jego działania, ale będzie nam dane być świadkami wzruszających momentów. Myślę o scenie jak umycie samochodu przyjaciela, monolog z kotem w trakcie jego karmienia i najbardziej wzruszający tekst w wykonaniu Pike’a (strona 358 książki) „Mam cię” – te dwa słowa są czystą esencją myśli, uczuć i odczuć samotnika, który na chwilę się odkrył, a my mieliśmy szczęście w tym uczestniczyć.
To tyle i aż tyle, ale kto zna Cole’a i Pike’a, doskonale będzie wiedział, o czym mówię. Kto nie zna obu panów, zachęcam to lektury „Uprowadzonych” i pozostałych dzieł Roberta Craisa.