Czarnooka blondynka – Benjamin Black

czarnooka blondynka benjamin blackTłumaczenie: Paweł Lipszyc

Jestem szczęściarą. Przeczytałam prawie wszystkie książki Raymonda Chandlera z kultowym detektywem Philipem Marlowe, z „Długim pożegnaniem” na czele. Nic to, że powieści te mogą już trącić myszką, że takich prywatnych detektywów już nie ma, a dzisiejszego Los Angeles Raymond Chandler zapewne by nie poznał. I tak powinno zostać, nie należało wskrzeszać Marlowe’a, wracać do Los Angeles lat 50 XX wieku i tworzyć klimat chandlerowskich lat z miernymym efektem.

Jednego Benjaminowi Blackowi nie można odmówić, bardzo się stara sprostać zadaniu. Oto do biura Marlowe’a przychodzi młoda i piękna kobieta z obiecującym zleceniem odszukania jej zaginionego kochanka. Zapewne nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie fakt, iż przyjaciel ów zginął, zwłoki zostały zidentyfikowane i na koniec skremowane. Tymczasem zaś, młoda dama utrzymuje, że widziała przypadkiem przemykającego ulicami miasta owego nieboszczyka, więc bardzo chce wyjaśnienia tej zagadki. W ten oto sposób oczywiste historie okazują się nie tymi, co powinny, na scenę wkraczają bezwzględni gangsterzy, wokół roztacza się zapach drogich perfum i papierosów, alkohol leje się strumieniami, a trup ściele gęsto. 

W powieściach Chandlera Marlowe jest narratorem snutych opowieści, to on nadaje ton każdej frazie. Jego zblazowanie, ironia i cięty język w połączeniu z czarnym humorem, dają niepodważalny i jedyny w swoim rodzaju klimat. Benjamin Black się stara, cyzeluje każde zdanie, garderoba każdej z postaci jest opisana z modowo-krawiecką dokładnością, byśmy nie zwątpili, że to lata 50 w LA XX wieku. Mamy też nawiązanie „Czarnookiej blondynki” do „Długiego pożegnania” i jego bohaterów. Historia, której, uważam, nie należało ruszać, tylko zostawić ją tak, jak chciał Chandler. Black za długo i za dużo wspomina o tamtej historii, co powoduje dłużyzny nikomu i do niczego niepotrzebne, zabieg literacki brzmiący fałszywie. „Czarnookiej blondynce” zdecydowanie brakuje lekkości i dowcipu, intryga kryminalna słabiutka, a przewijające się postaci mimo efektownych ubrań, bezbarwne.

Dla mnie rozczarowanie.

PS.

Próbka oryginalnych tekstów, wygłaszanych przez Philipa Marlowe’a:

Czy pan pije, panie Marlowe?
– No, skoro już pani o tym wspomniała…
– Nie sądzę, żebym mogła zatrudnić detektywa używającego alkoholu pod jakąkolwiek postacią. Nie pochwalam nawet palenia papierosów.
– A mogę sobie obrać pomarańczkę?
(Siostrzyczka)

Udałem się do pobliskiego barku, zjadłem kanapkę i napiłem się kawy. Kawa była lurowata, a kanapka miała smak starej podeszwy. Amerykanie zjedzą wszystko, o ile tylko jest to podane na grzance, przekłute paroma wykałaczkami, a z boku wystaje sałata, najlepiej jak trochę zwiędnięta. (Długie pożegnanie)

Gliny nigdy nie mówią do widzenia. Zawsze mają nadzieję, że cię jeszcze ujrzą u siebie. (Długie pożegnanie)

Szybka z matowego szkła została odsunięta i wyjrzała zza niej recepcjonistka.Uzbrojona była w stalowy uśmiech i oczy potrafiące przeliczyć pieniądze,które miałeś schowane w portfelu na piersiach.(Długie pożegnanie)

//

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s